Koniec rehabilitacji! :) Operacja powieki udana!
To był naprawdę intensywny początek roku.. Po jednym pobycie w szpitalu, kolejny. Szwy trzeba było ściągnąć w uśpieniu, więc musieliśmy ustawową dobę na oddziale "zaliczyć". Na szczęście, mimo wcześniejszych obaw, że będziemy musieli z tej okazji wrócić do Polanicy, nasz okulista bez problemu zgodził się podjąć zabiegu więc pojechaliśmy do Szpitala im. Św. Barbary w Sosnowcu. Przy okazji, bardzo polecam ten oddział okulistyczny i lekarzy. Wiele osób pyta mnie dlaczego nie jeździmy "na Ceglaną" do Katowic. Tak, ten szpital ma dużą renomę, ale w tej chwili wiele osób przenosi się do Sosnowca także stamtąd. Kilka takich osób, z różnych stron Polski poznałam podczas pobytu, czy wizyt kontrolnych.
Uff.. nie było też żadnego utrudniania mojego pobytu z dzieckiem. Wręcz przeciwnie, sale są przystosowane do tego i personel przyjazny.
Przy okazji uśpienia, wykonano też bardziej szczegółowe badania, ale nic nowego się nie dowiedzieliśmy. Tylko tyle, że operację oczka najlepiej będzie zrobić dopiero kiedy Franek podrośnie - w wieku 5 czy 6 lat. Czeka nas rodzinny przeszczep rogówki. Oddać rogówkę można tylko raz, a zmiany jakie ma na oczku Franek mają tendencję do odrastania.. Ech, z punktu estetyki to wszystko nie brzmi dobrze, ale wierzę w postęp medycyny, soczewki i inne wynalazki.
Na razie cieszymy się tym jak Franuś się rozwija. W ciągu ostatnich tygodni wszystko bardzo szybko się zmieniało. Wstawanie, siadanie, raczkowanie.. Zakończyliśmy rehabilitację.
Tak wyglądał początek posta który zaczęłam pisać w lutym.. Co jest chyba najlepszym dowodem na to, że teraz maluch pochłania cały nasz czas. Ciekawy świata, żywy, wszędzie go pełno - więc nie można go spuścić z oka... Z naszą pomocą zaczyna stawiać swoje pierwsze kroki.. na razie jednak dosyć leniwie - gonitwa na czworakach za kotami nadal jest dla niego ciekawszą zabawą.
Tak wyglądał początek posta który zaczęłam pisać w lutym.. Co jest chyba najlepszym dowodem na to, że teraz maluch pochłania cały nasz czas. Ciekawy świata, żywy, wszędzie go pełno - więc nie można go spuścić z oka... Z naszą pomocą zaczyna stawiać swoje pierwsze kroki.. na razie jednak dosyć leniwie - gonitwa na czworakach za kotami nadal jest dla niego ciekawszą zabawą.
Co do operacji powieki... teraz mam mieszane uczucia. Znajomi mówią, że jest o wiele lepiej.. ale ja nie jestem przekonana. Może dlatego, że lewe oczko jest bardzo często mocniej przymknięte.. Cóż, czas pokaże.
Humorek najczęściej dopisuje
koty = radość :)